6 września 2014

Epilog

          Podszedłszy do okna, szatyn zamknął je z hukiem, nie wiedząc czy w sali nie zrobi się chłodniej jeśli odetnie napływ powietrza z dworu. Tegoroczne lato było wyjątkowo niełaskawe dla mieszkańców Kalifornii: nieznośnie temperatury zbierały żniwa wśród starszych osób, a istna susza zmusiła władze stanu do zasilenia miast wodami ze sztucznych jezior. Sierpień zapowiadał się nieco lepiej, ale póki co był lipiec. Od wypadku Juliana minęły już trzy miesiące. Z każdym dniem, lekarze dawali mu coraz mniejsze szanse na wybudzenie się ze śpiączki, jednak Justin i Kayle nie przestawali wierzyć w cud. Odwiedzali go codziennie, bez wyjątku, wciąż wierząc, że młody Bieber miał jednostronny kontakt ze światem.
          Podszedł bliżej łóżka i przyjrzał się małej, przezroczystej buteleczce wiszącej na haku. Do jej ujścia była przyczepiona mała rurka, a do niej jeszcze wenflon, przez które, substancje odżywcze wpływały do krwiobiegu blondyna.
- Jak się obudzisz, zabiorę Cię na pizzę...- stwierdził brązowooki, krzywo patrząc na kroplówkę. - BBQ Chicken, Meat Lover's 1 albo może dwie na raz jeśli nie będziesz mógł się zdecydować... - mruknął, a potem zamilkł zdawszy sobie sprawę, że zaczął gadać jak nakręcony.
              Usiadł na krześle i opuścił głowę między kolana. Brakowało mu już słów zachęty by wreszcie wyrwać brata ze stanu tej cholernej nicości. Czuł się bezradny- nie miał zielonego pojęcia jak to jest być w śpiączce: czy człowiek czuje się wtedy jak w stanie nieważkości, czy może jest ciężki niczym głaz, albo nawet lepiej, czy ma uczucie jakby oddychał pod wodą? 
- A pamiętasz jak postanowiłeś odszukać dziadków?- szatyn zagadnął po krótkiej chwili namysłu.- Miałeś wtedy z osiem lat...- kiwnął głową, przeczesując palcami grzywkę. - Boooże, jak mama się wtedy martwiła...- westchnął, a następnie zachichotał cicho.- Na szczęście zdążyłeś dojść tylko do przystanku na sąsiedniej ulicy... Nie wspominając o tym, że czekałeś na autobus z napisem "Kanada" na wyświetlaczu...
             Patrząc na tę historię z perspektywy czasu, Justin zaśmiewał się do łez. Miał nadzieję, że dzisiejszy dzień będzie mógł wspominać równie wesoło, w nieco lepszych okolicznościach.
- Chyba czas na lekturę...- powiedział spokojnie, uprzednio wziąwszy 5 głębokich wdechów w celu rozluźnienia się.
Za górami za lasami w szuwarach nad rzeczką, żyło sobie kaczątko o imieniu Dabert...- wyrecytował, zanim otworzył książkę. W zasadzie, chyba już spamiętał całą jej treść, ale dla pewności, nadal wolał śledzić tekst wzrokiem. - ....Krótko po jego wykluciu okazało się , że ma niewystarczająco rozwinięte płetwy, by móc samodzielnie pływać, dlatego każdego poranka, kiedy reszta rodzeństwa wyruszała z mamą kaczką na drugi brzegi rzeki, aby zwiedzać pobliskie ogrody, łąki oraz jeziora, mały Dabert pozostawał w domu pod opieką dziadka.(...)
         Rozpoczynając każdy kolejny akapit, znudzony lekturą Justin, przerzucał wzrok na lico blondyna. Robił to z przyzwyczajenia, jakby naiwnie licząc, że dostrzeże jakiś gest. Kiedy Julian był jeszcze małym chłopcem i słuchał tej bajki, wyraz jego twarzy ulegał nieustannym zmianom. Natomiast teraz, leżał nieruchomo od dwunastu tygodni, nie dając choćby najdrobniejszych znaków świadczących o przełomie.
- (...)- Najwyższa pora byśmy poszli spać- Bieber obniżył głos, wypowiadając kwestię kaczora. Z każdym dniem, sposób, w jaki czytał tę baśń, był poddawany ulepszeniom. Jednak pomysł z podziałem na intonowanie wypowiedzi postaci, pojawił się dopiero niedawno. -  ... oznajmił dziadek i powolnym krokiem ruszył w stronę gniazda, w którym wszyscy pochrapywali słodko. Zmęczone kaczątko dreptało zaraz za starcem, a gdy wreszcie dotarło do legowiska, wepchnęło się pod skrzydło kaczora i po chwili zasnęło, doszedłszy wcześniej do wniosku...
- że najbardziej kochamy i doceniamy tych, którzy dla nas dają z siebie najwięcej...- wtrącił się cichy, zachrypnięty i zanikający głos, który brzmiał, niczym z horroru.
         Zaskoczony Justin zamrugał powiekami. Przez myśl mu przeszło, że może zwariował. Gdyby ktoś wszedł do sali, usłyszałby najpierw pchnięcie ciężkich, drewnianych drzwi, a potem trzask, któremu nawet tak silny facet jak on, nie mógł zapobiec.
         Słowa, które z pewnością nie padły z ust szatyna, zdawały się jeszcze wibrować w powietrzu. Nie było innej opcji: wszystko wskazywało, że zdarzyło się coś cudownego, coś naprawdę cudownego... 
- Jules...- powiedział chłopak, o mało co nie rzucając się na łóżko. - Jules... Nie śpij mały, otwórz szerzej oczy...- zabłagał rozkazującym tonem. - Zaraz przyprowadzę lekarza... 
         Wybiegł na korytarz i rozejrzał się gorączkowo. Był zaaferowany do takiego stopnia, że miał w głowie kompletną czystkę. Nie miał pojęcia dokąd pójść - chciał krzyczeć, byleby tylko ktoś zwrócił na niego uwagę. Przez krótki moment, próbował nawet tego dokonać, ale głos ugrzązł mu w gardle.
         Doktor Delson stał parę metrów dalej. Mimo, że rozmawiał z pielęgniarką, kilka razy odwracał się w stronę Biebera, żeby na niego spojrzeć. Nienaturalne zachowanie brązowookiego, skutecznie przyciągnęło uwagę mężczyzny, który w pewnym momencie zdecydował się na przerwanie konwersacji i podejście pod salę Juliana.
- Oo-on się oo-obudził- wyjąkał zszokowany chłopak. Zbyt mało czasu minęło, by mógł oswoić się z obecną sytuacją.
         Lekarz zmarszczył czoło. Chyba wątpił w to co powiedział Justin, ale wszedł do pomieszczenia. Nastolatek leżał na łóżku- nic dziwnego- jednak wzrok miał zwrócony w kierunku palców swojej prawej ręki, które jak podejrzewał brunet, zginał i prostował w celu wyćwiczenia.
- Dzień dobry- powiedział doktor, po czym chwycił za kartę pacjenta przewieszoną przez ramę łóżka i ruszył w kierunku aparatur. Obserwując przeróżne monitory, notował dane bez spoglądania na papier.
        Szatyn przyglądał się wszystkiemu z boku.
- Jak się czujesz?- zapytał Delson, podchodząc bliżej Juliana.
- Pić...- wychrypiał.
- Twój brat da Ci za chwilę wody- zaśmiał się mężczyzna. - Czy coś Cię boli?- zagadnął bardziej szorstkim głosem.
- Nie...- odparł blondyn, wahając się odrobinę.- Może trochę głowa i oczy...
- To normalne. Światłowstręt...- skwitował rozmówca, odchyliwszy cienką kołdrę zakrywającą nagie ciało chłopaka.- Boli Cię?- zapytał, dotykając zabliźnionej rany na brzuchu młodego Biebera.
- Nie.
- A gdy naciskam?- dopytywał, badając coraz intensywniej.
- Też nie- mruknął Julian.
- Świetnie. Wychodzi na to, że powracasz do zdrowia- odrzekł lekarz, a następnie odwrócił się na pięcie i ruszył w kierunku drzwi.- Zajrzę do Ciebie wieczorem...
          Kiedy doktor Delson opuścił salę, Justin cicho westchnął i usiadł na krześle. Sprawiał wrażenie, jakby miał dostać ataku furii, albo jakby czegoś się obawiał. W rzeczywistości, rozważał tylko czy zadzwonić do wszystkich po kolei i poinformować ich o tym co się właśnie stało, czy może lepiej odbyć najpierw z Julianem poważną rozmowę,w którą nikt nie powinien być zamieszany?
         Sięgnąwszy do plecaka po butelkę wody, szatyn odkręcił korek, a następnie ostrożnie napoił brata, uważając by ten nie zachłysnął się, jako że wciąż był w pozycji leżącej. Wbrew przypuszczeniom, blondyn nie pochłonął duszkiem całego napoju ani nawet połowy. Upił zaledwie kilka łyków. W sumie to nic dziwnego- jego żołądek z pewnością był skurczony.
- Jak dobrze...- sapnął z ulgą, poczuwszy wilgoć w gardle. - Tylko mogłoby tu być nieco chłodniej. Kiedy zrobiło się tak gorąco?
- W połowie czerwca...- odparł brązowooki, ponownie usiadłszy na krześle.
        Julian zmarszczył czoło. Chyba nie takiej odpowiedzi się spodziewał.
- Czerwca? To co teraz mamy?- zapytał z nutką niepewności w głosie, tak jakby bał się usłyszeć odpowiedzi.
- Koniec lipca- oznajmił starszy Bieber- Byłeś w śpiączce przez trzy miesiące.
- Rany, sądziłem, że to wszystko trwało krócej. Tydzień, ewentualnie dwa...- wyjaśnił zszokowany blondyn, posyłając Justinowi spojrzenie mówiące "błagam, powiedz, że żartujesz".
        Brak jakiejkolwiek reakcji ze strony rozmówcy, utwierdził chłopaka, że to wszystko było prawdą.
- Musiałem w pewnym momencie stracić rachubę- stwierdził.
- Słyszałeś jak do Ciebie mówiłem i Ci czytałem?- zapytał zaskoczony szatyn.
- Czasem...- Julian powoli kiwnął głową, po czym stwierdził bez wahania - Jesteś taki nudny...
- A ty niewdzięczny.
- Codziennie czytałeś mi tę samą bajkę, a Kayle...- przerwał na moment, aby z trudem przełknąć ślinę.- Czytała mi o zmianach zachodzących w moim mózgu.
        Justin zaśmiał się głupkowato, gładząc dłonią materiał białego prześcieradła w rogu łóżka.
- Nie sądziłem, że może to być tak ciekawe...- Jules przyznał po krótkiej chwili milczenia.- I wiesz co?
- Co?- zawtórował brązowooki.
- Zamierzam pójść na medycynę- oznajmił młodszy Bieber. Nie wyglądał na przerażonego lub zniechęconego, mimo że czekało go nadrobienie materiału z poprzedniej klasy oraz przyłożenie się do nauki podczas ostatniego roku w liceum.
- Skoro tego chcesz...- szatyn niechętnie kiwnął głową. Nie chciał sprawiać wrażenia bycia ignorantem, bo tak naprawdę był bardzo dumny z ambicji brata, jednak musiał zmienić temat na nieco drażliwszy. - Jules... Pamiętasz jak doszło do wypadku?
       Nie odzywając się słowem, blondyn przeniósł wzrok na sufit i przymknął powieki. Nie wiedział co mógł powiedzieć, a co powinien zostawić dla siebie. Szczerze, nie miał jeszcze głowy do tych spraw. Było za szybko na wyjaśnienia, tym bardziej, że obudził się zaledwie chwilę temu. Wiedział jednak, że Justin nie ustąpi. Zbyt dobrze go znał, by miał mu uwierzyć w amnezję pourazową.
- Pod klubem, w którym wyprawialiście urodziny Prestona, otoczyli mnie jacyś chłopacy. Doszło do nieprzyjemnej wymiany słów, a potem skończyło się tak jak się skończyło... Sam wiesz- odparł nastolatek, podążając wzrokiem za bratem, który wstał z miejsca, w celu pospacerowania po sali.
- Jacyś chłopacy? Nie znałeś ich?- zagadnął złotowłosy, zatrzymawszy się wpół kroku.
- Nie- padła cicha odpowiedź.
- Ahaaa...- przeciągnął starszy Bieber, oparłszy się łokciami o metalową rurkę, zamontowaną do łóżka nieopodal nóg pacjenta.- Czyli twierdzisz, że Rafael'a Maldonado w ogóle tam nie było?
        Zacisnąwszy usta w wąską linię, Julian obdarzył rozmówcę obojętnym wzrokiem. Jeżeli sądził, że w ten sposób uda mu się wykaraskać z tej sytuacji... Cóż, był w wielkim błędzie.
- Jules...- ponaglił go szatyn. Brzmiał niczym zły glina, z jakiegoś naprawdę dobrego filmu akcji.- Gdy policja się dowie, że odzyskałeś przytomność, zacznie węszyć. Jeśli jesteś w coś zamieszany, muszę o tym wiedzieć by w razie czego Ci pomóc, rozumiesz?
- Rafael to mój przyjaciel- oznajmił blondyn.- W dupie mam Twoją głupią historię o dwóch rywalizujących gangach oddzielonych  drogą Florence. To ma się nijak do rzeczywistości...
        Przygryzając wewnętrzną część swojego policzka,  Justin odwrócił do boku głowę. Nie chciał pokazać, że w oczach zebrały się mu łzy. Znów miał poczucie, że przeoczył któryś etap w życiu brata, że go zwyczajnie nie dopilnował. Może młodsze pokolenie zatarło granicę nienawiści, może tak... Lecz Bieber doskonale pamiętał wojnę, w której ginęły zwierzęta, cierpieli ludzie, płonęły auta i baraki mieszkalne. Nie bez powodu gliny zaprzestały patrolowania tych okolic.
- Co się stało tamtego wieczoru?- szatyn zapytał łagodniejszym tonem. Nie chciał zamieniać tej rozmowy w przesłuchanie, choć miał wrażenie, że to już nastąpiło.
- Chciałem dostać się na imprezę Prestona... Oni też chcieli...- opowiedział zachrypniętym głosem.- Ale wiedziałem, że w klubie były te Twoje grube szychy. Rafael ma potencjał, nie przeoczyliby tego... A ja zwyczajnie chciałem go chronić- jęknął cicho, a potem zaszlochał.
       Brązowooki zamarł gdy dotarł do niego sens tych słów. Wyglądało na to, że jego, Prestona oraz Jordana działalność dla mafii była tajemnicą poliszynela- wszyscy najbliżsi wiedzieli, każdy milczał.
- Co było dalej?
- Rafael wszczął awanturę. Był pijany- wyłkał nastolatek. -Nigdy w życiu nie widziałem go w takim stanie.
        Przez chwilę Justin poczuł pokusę, by się wyżyć; już się podnosił z krzesła, aby podejść do ściany i uderzyć w nią pięścią, kiedy cichy głos brata przywrócił go do rzeczywistości.
- To działo się tak szybko...- wyjaśnił Julian, roniąc łzy, których nie miał nawet możliwości zetrzeć ze swoich policzków.
        Zaciekawiony Bieber opadł z powrotem na plastikowe krzesło, które skrzypnęło pod jego ciężarem.
- Nawet nie wiem kiedy Rafael wyciągnął z kieszeni finkę2 . Od dawna nosił ją przy sobie, ale tylko dla własnego bezpieczeństwa...- wyjaśnił młodzieniec. - Gdy chłopacy zrozumieli co się dzieje, spróbowali nas oddzielić, ale On był szybszy. Ugodził mnie ostrzem w brzuch kilkakrotnie. Z początku nic mnie nie bolało, ale jak ujrzałem krew, spanikowałem. Jak przez mgłę pamiętam Gordona albo to był Ramon...- zawahał się, marszcząc czoło.- Zapewnił mnie, że będzie dobrze, po czym zostałem uderzony w głowę czymś ciężkim.
- Wiedziałem- wymamrotał Justin, pochylając nisko głowę.- Wiedziałem, że to Maldonado.
- Obiecaj...- zażądał Julian. Zapewne gdyby mógł, złapałby towarzysza za krańce koszulki i nim potrząsnął dla podkreślenia wagi sytuacji.- Obiecaj, że go nie wydasz policji.
- Nie, Jules...- złotowłosy pokręcił głową.- Sprawa potoczyła się nieco inaczej...
- Co masz na myśli?
- Niecały tydzień po wypadku, dotarłem do policyjnej bazy danych. Rafael był jednym z podejrzanych, dlatego postanowiliśmy z Jordanem złożyć mu wizytę. Coś nas tchnęło by na początek przeszukać ruderę należącą do Graham. Gdy weszliśmy do środka...- zamilkł na chwilę, a potem dodał bardziej współczującym tonem.- Maldonado zabił się na naszych oczach.
- Nie- jęknął blondyn, gorączkowo rozglądając się po pomieszczeniu.- Powiedz, że to nieprawda...
       Z ust brązowookiego wyrwał się stłumiony pomruk. Nareszcie dowiódł swojej racji- Rafael miał Juliana na sumieniu. Z drugiej strony, cholernie współczuł swojemu bratu. Z własnego doświadczenia doskonale wiedział jak okropnym doznaniem jest śmierć najlepszego przyjaciela, a jeszcze gorszym uczuciem jest jego nieobecność w chwili, kiedy naprawdę się go potrzebuje.

*

       Idąc wzdłuż szpitalnego korytarza, Justin trzymał Kayle za rękę. Świeżo umyte, jeszcze mokre linoleum trzeszczało im pod nogami, co z niewiadomego powodu wydawało się im nadzwyczaj śmieszne. Bez skutku próbowali powstrzymać swój głupkowaty chichot, który zwracał uwagę wszystkich przechodniów. Ludzie wydawali się być oburzeni, ale ani Carter, ani Bieber nie zwracali na to uwagi. Nareszcie zaznawali długo wyczekiwanego szczęścia.
- Shh...- szatyn przyłożył palec do ust, odwróciwszy się w stronę ukochanej, a potem przyłożył ucho do drzwi sali, w której leżał Julian. 
       Wewnątrz panował gwar, tak jakby znajdowało się tam więcej osób niż sama Pattie i jej młodszy syn.
- A co tu się dzieje?- chłopak zapytał żartobliwie, wszedłszy do pomieszczenia.
- Całkiem miłe przywitanie- stwierdził Jordan, jednocześnie asekurując blondyna ćwiczącego chodzenie. Rehabilitacja przynosiła zaskakujące efekty. Minęły zaledwie dwa tygodnie od czasu kiedy Julian się wybudził, a już prawie poruszał się o własnych siłach.
- Gdzieście się podziewali?!- zniecierpliwiona Pattie odpowiedziała pytaniem na pytanie.
- Byliśmy w sądzie- odparł brązowooki, ucałowawszy matkę w policzek.- Zamknięto sprawę Juliana.
       W sali nastała niezręczna cisza.
- Jutro rano dostanę wypis- pochwalił się nastolatek. W jego głosie można było wyczuć ekscytację.
- Naprawdę?- na twarzy Kayle zagościł szczery, szeroki uśmiech.- Wspaniale!
- Mama mówi, że wrócimy do naszego domu- dodał z radością, zawracając w kierunku łóżka. Wciąż miał niewiele sił, choć lekarze twierdzili, że i tak jest wyjątkowo wytrzymały.
- Mamo?- Justin spojrzał znacząco na bordowowłosą.
- Nie martw się kochanie. Poradzimy sobie sami- zapewniła kobieta, z uśmiechem głaskając szatyna po ramieniu. - Po pierwsze nie zmieścimy się wszyscy w waszym mieszkaniu- oznajmiła, a potem stanęła na palcach i wyszeptała rozmówcy do ucha-... a po drugie, czuję, że wychodzę na prostą, więc proszę nie podcinaj mi skrzydeł.
       Brązowooki zaśmiał się pod nosem. Nie mógł nie zaufać Pattie, bo przecież była jego mamą, a mama ma zawsze rację. Mimo to, miał pewne obawy, które chyba wynikały z jego nadopiekuńczości. Oczami wyobraźni wciąż widział rodzicielkę będącą wrakiem człowieka i miał tę świadomość, że jej psychika nigdy nie będzie tak silna jak kiedyś.
       Otworzył usta, po czym natychmiastowo je zamknął, gdy Kayle przywołała go gestem.
- Daj spokój, co?- upomniała chłopaka z politowaniem.- Nie mieszkamy na drugim końcu kraju, tylko parę mil dalej.
- Tak ale...
- Mogą na nas liczyć o każdej porze dnia i nocy- ciągnęła.
- Tak ale...
- Boisz się odciąć pępowinę, prawda?- wyszeptała brunetka, uśmiechając się cwaniacko. Czuła przewagę nad Justinem, co z resztą dał jej do zrozumienia głośno odchrząkując.
       Zapewne dopiekłaby mu jeszcze bardziej, gdyby do Jordana nie zadzwonił telefon i nie przerwałby tej mozolnej konwersacji.
- Just...- wymamrotał West, kierując się do drzwi. Wyglądał na przejętego, co zaniepokoiło Biebera.
- O co chodzi?- zapytał szatyn, wyszedłszy z sali za przyjacielem.
         Nie uzyskał odpowiedzi.
- Jo?- jęknął, nie mogąc znieść wzrastającego napięcia.
        Wtem, brązowooki usłyszał kroki na schodach. Nie miał pojęcia jak mógł je odbierać z tak daleka, ale istniało wiele rzeczy, których nie potrafił zrozumieć. Na przykład, nie wiedział, dlaczego Reece biegł właśnie wprost na niego? Skąd wiedział, gdzie go szukać?
- Klucz!- wydyszał Lavoie, nim nie zderzył się z pielęgniarką niosącą kubeczki z wodą na metalowej tacce. - Justin, klucz!- wrzasnął głośniej, spostrzegłszy brak reakcji ze strony złotowłosego.
       Bieber nieprzytomnie rozejrzał się dookoła. Szklane naczynia, strącone przez sanitariuszkę, spadały na ziemię w żółwim tempie. Zdezorientowani ludzie poczęli krzyczeć lub brać nogi za pas.  Na hallu panował istny chaos!
      Przerzucił wzrok na Jordana, z nadzieją, że rzucone przez Reece'a hasło było tylko tworem jego wyobraźni. Wyraz twarzy murzyna był jednoznaczny, co uświadomiło Justinowi, że to wszystko działo się naprawdę: musiał spakować rodzinę i wiać stąd jak najdalej!
       Znowu miał kłopoty!

***
BBQ Chicken / Meat Lover's - nazwy pizzy w menu amer. sieci restauracji "Pizza Hut".
2 Finka- nóż; broń biała. Zwykle używany przez harcerzy i turystów.

I jak, podoba wam się epilog? Sądziliście, że Julian się obudzi? 

               Epilog został napisany tak jak planowałam od początku. Możecie wyobrazić sobie dalsze losy bohaterów... lub też zacząć czytać sequel Following Liars: Past Revival (znajdujący się na tym samym blogu, patrz zakładka ROZDZIAŁY.) Ostrzegam, że póki co nie zapowiada się by sequel został napisany do końca, w związku z zawieszeniem opowiadania. 


CZYTASZ = KOMENTUJESZ !!!

Pozdrawiam @storytellerfun

41 komentarzy:

  1. Ja czytam to opowiadanie od dawna. Bardzo je wielbię.
    To drastyczny spadek statystyk, ale w sumie nie możesz ich winić - zapomnieli o tym blogu, ale myślę, że jak będzie druga część, to opowiadanie znowu zyska sławę. Nigdy nie będziesz miała 0 komentarzy, bo będzie chociaż ten jeden komentarz ode mnie.

    OdpowiedzUsuń
  2. szkoda, ze to juz koniec. mam nadzieje na druga czesc, ale nie powstanie ona, prawda? opowiadanie bylo super i prosze, niech powstanie druga czesc ❤️❤️❤️

    OdpowiedzUsuń
  3. uwielbiam to co piszesz, po prostu jestes idealna w tym, a jesli chodzi o komentarze, znam to, trzymaj sie
    ps: chcialabym druga czesc :)

    OdpowiedzUsuń
  4. kurczę szkoda, że to już koniec. mam nadzieję, że powrócą ci chęci do pisania i napiszesz drugą część opowiadania. powodzenia na studiach x

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja znalazłam to opowiadanie kiedy miało już jakieś 18 rozdziałów więc tamtych nie komentowałam, jeśli będzie druga część ja na pewno będę czytać i komentować, proszę pisz dalej bo świetnie piszesz a ja nie bardzo lubię jak opowiadanie kończy się tak jakby nie wyjaśnione ale tak na dobrą sprawę to dobrze się skończyło ;)
    Wow nigdy nie napisałam takiego długiego rozdziału

    OdpowiedzUsuń
  6. O jeju nie sądziłam ze Julian się obudzi. Piszesz niesamowicie i mam nadzieje ze do tego powrocisz

    OdpowiedzUsuń
  7. o matko, no co dalej ! jnhdfasdjf *.*

    OdpowiedzUsuń
  8. To jest najlepszy epilog jaki czytam. Mam nadzieje ze bedzie 2 czesc. Powodzenia na studiach :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Wow, już dobrze, a tu dupa ;o Jeeej ja jestem za tym, żebyś pisała, ale rozumiem, że szkoła jest ważniejsza i nie namawiam szczególnie bardzo, jeżeli nie masz ochoty, czasu itd. bo domyślam się, że na medycynie będziesz miała zapiernicz :* ale gdybyś zdecydowała się pisać dalej, to ja na pewno będę czytać <3 to chyba tyle, nie będę się bardziej rozpisywać, bo sama muszę lecieć lekcje odrabiać <33333

    OdpowiedzUsuń
  10. Tak jak pewna osoba tu napisała nie czytam od początku i nie komentuje też od początku jestem tu chyba od 13 rozdziału :) Jestem zadowolona z tego opowiadania, ponieważ jest inna fabuła niż przy nie których ff które czytam. Bardzo bym chciała żebyś pisała 2 część, ale to jest twój wybór :)
    DZIĘKUJĘ ZA ŚWIETNY EPILOG
    ASK- thatpower15

    OdpowiedzUsuń
  11. Ajajajajaj ja chcę 2 cz. Following Liars !!!!! Wszyscy cię doceniamy i udowodnimy ci że nadal jest wielu kochających twoją twórczość !!! DALEJ JEMIOŁY DAJEMY KOMY !!!!

    OdpowiedzUsuń
  12. Błagam kochanie.. Napisz drugą część, opowiadanie jest przecudowne, a przecież Kaya i Justin muszą mieć szczęśliwe zakończenie.. Będę bardzo wdzięczna.. Prosze

    OdpowiedzUsuń
  13. #Chcemydrugączęść
    Naprawdę świetny epilog ale to nie może się tak skończyć .
    Twój bloga jest naprawdę bardzo świetny. Czytałam.go od początku. Przynaje się że.nie zawsze.komentowalam za co naprawdę przepraszam. Kocham ciebie i twojego bloga był taki inny od wszystkich i mam ogromną nadzieję ze napiszesz drugą część i będzie równie.świetna

    OdpowiedzUsuń
  14. Niesamowity *.*

    OdpowiedzUsuń
  15. Kocham! Kocham! Kocham! To najlepsze opowiadanie jakie kiedykolwiek czytałam. Mam nadzieję, że jednak napiszesz drugą część :) Będę tutaj czekała no i powodzenia na studiach :) @newyorkismy

    OdpowiedzUsuń
  16. Naprawdę super rozdział i mam nadzieję że będziesz dalej pisać 2 część ale cię rozumiem sama jestem na medycynie i jednym słowem jest niezły zapierdol :#

    OdpowiedzUsuń
  17. Szkoda ze to juz koniec, bo wciagnelam sie w to opowiadanie, ale mimo wszystko mam nadzieje ze jednak zdecydujesz sie na druga czesc. Nie miej zalu ze spadly statystyki bo mysle ze co niektorzy po prostu zapomnieli o tym opowiadanie przez rzadko dodawane rozdziały. Ale nie winimy cie za to, bo roUmiem ze masz swojw prywatne zycie, znajomyxh, szkole. I to jest wazniejsze :) gdy bedzie druga czesc z przyjemnoscia tutaj powroce

    OdpowiedzUsuń
  18. Oh szkoda że to już koniec. Dziękuję za każdy jeden rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  19. Ja cie doskonale rozumiem ale naprawdę nie chce abyś od nas odchodziła, codziennie wchodzę na twoją stronę czekając na nowy rozdział na nowy wpis z twojej strony..
    PROSZĘ zostań dla tych którzy są z tobą, którzy w ciebie wierzą i zostaną do końca .....
    Kiedy czytam rozdziały już kilka razy uświadamiam sobie jaki masz wielki dar, piszesz naprawdę niesamowite opowiadania, chcemy więcej, JA chce więcej wierze w ciebie i zostanę do końca
    PROSZĘ CIĘ ZOSTAŃ, ZOSTAŃ Z NAMI, ZOSTAŃ ZE MNĄ ♥♥♥
    P.S. Jesteś niesamowitą osobą,i piszesz niesamowite opowiadania........Wierzymy w ciebie,Więc ty uwierz w nas ♥

    OdpowiedzUsuń
  20. :( Proszę nie kończ na tym chcemy drugą część

    OdpowiedzUsuń
  21. kochanie, to opowiadanie jest świetne, nie sądziłam, że ktokolwiek z Polski jest w stanie tak dobrze pisać, jest na miarę Dangera czy Bronx. Kiedyś trochę zwątpiłam, ponieważ byłam przyzwyczajona do Kayle jako Seleny, kiedy zmieniłaś główną postać na Kylie, nie mogłam się w nie wczuć, mimo że uwielbiam Kylie to nie pasuje mi na drobną, słodką brunetkę, jest bardziej ostrzejsza... jednak nie mogłam go nie czytać, bo to w końcu chodzi o treść a nie bohaterów, co prawda Kayle dalej wyobrażam sobie jako Selene, ale to właściwie nie ma znaczenia, bo uwielbiam to opowiadanie i bardzo proszę byś nie przestawała go pisać, wgl bardzo Cię podziwiam, że godzisz studia medyczne z pisaniem, ja jestem w liceum i nie mam na nic czasu... Jednak wierzę że dasz radę, życzę Ci jak najwięcej wolnego czasu, dużo pomysłów na nowe rozdziały, no i mam nadzieje że się zdecydujesz by pisać dalej <3

    OdpowiedzUsuń
  22. Jak dla mnie to jesg jedno z najlepszych ff jakie czytalam. Mowie tu o zagranicznych ale takze i polskich. Bardzo bym chciala kontynuacje aczkolwiek jestem swiadoma tego ze moze zabraknac ci czasu :(

    OdpowiedzUsuń
  23. Nie będzie kontynuacji czy będzie bo już się pogubiłam i życzę ci powodzenia na studiach kocham to opowiadanie i ciebie ze je piszesz ilysm <333333

    OdpowiedzUsuń
  24. Uwielbiam to opowiadanie...uwielbiam, kocham no jest po prostu idealne.
    I kiedy juz myslalam, ze wszystko bedzie dobrze to koncowka jak zwykle wszystko zmienia.
    Jestem osoba, ktora lubi happy and tak wiec naprawde bardzo mocno cie prosze o pisanie dalszych rozdzialow...

    OdpowiedzUsuń
  25. Czytam i wielbię- będę czekać i życzę powodzenia na studiach! ♥

    OdpowiedzUsuń
  26. kocham to opowiadanie, chciałabym (tak cholernie bardzo!!!), żebyś nie rezygnowała z pisania drugiej części, ale to twoja decyzja. Życzę powodzenia. Ze wszystkim. Dzięki wielkie za poświęcony czas :) <3

    OdpowiedzUsuń
  27. prosze to opowiadanie potrafilam sprawdzac codziennie czy jest nowy rozdzial.. jest niesamowite tak jak jego autorka.. prosze nie koncz tego opowiadania prosze

    @kasiulek981

    OdpowiedzUsuń
  28. Z ogromnym opóźnieniem, ale nareszcie przeczytałam! Fajnie, że brat Justina się obudził i teoretycznie wszystko skończyło się dobrze. Nie licząc końcówki... Kocham te opowiadanie i nie mogę uwierzyć, że chcesz je zakończyć w takim momencie! :< Liczę na to, że jednak zmienisz zdanie, co do pisania następnej części, albo ewentualnie zaczniesz coś nowego...

    OdpowiedzUsuń
  29. przeczytałam to opowiadanie i z chęcią komentowałabym każdy rozdział, ale byłam tak bardzo ciekawa następnych losów , że od razu przechodziłam do następnego rozdziału. Teraz , kiedy skończyłam w całości mogę powiedzieć, że w odróżnieniu od wielu innych opowiadań tego typu to jest napisane wyjątkowo poprawnie stylistycznie ( co akurat mnie najbardziej zachęca do dalszego czytania) i ma niesamowitą fabułę. Jest bardzo rozbudowane i wszystkie wątki dobrze ze sobą współgrają.Jak już mówiłam jest to jedno z nielicznych opowiadań, które spełniają moje ( lekko wygórowane) oczekiwania :) i naprawdę chciałabym abyś kontynuowała . Wiem jakie to trudne bo sama kiedyś takie coś pisałam i wiem jakie to frustrujące gdy widzi się tak mało komentarzy, ale osobiście uważam, że komentarze typu " świetny rozdział , czekam na następny ..." są mało zadowalające więc liczy się jakość a nie ilość. Jeśli widzisz, że masz czytelników, którzy naprawdę zachwycają się twoim dziełem i oni komentują to w sposób bardziej rozwinięty to chociażby dla nich spróbuj napisać następne rozdziały. Ponadto widzę, ze pisanie sprawia ci wielką przyjemność i skoro masz tyle pomysłów w głowie to warto się nimi podzielić. Tak dla odmiany głównie dla siebie :) życzę ci powodzenia na studiach i mam nadzieję, że mój komentarz jak i innych pomoże ci podjąć właściwą decyzję. I tak na przyszłość ... nie musisz się nikomu tłumaczyć dlaczego tak późno dodajesz rozdziały, przecież tak jak każdy masz swoje życie prywatne i czytelnicy powinni to zrozumieć , a w szczególności gdy czeka cię tyle nauki :P

    OdpowiedzUsuń
  30. To jest super.. Koniecznie powinnaś dodać kolejna cześć <3 / @Vejtaszewska

    OdpowiedzUsuń
  31. Following Liars to wspaniałe opowiadanie ale skarbie mój drugi nie oczekuj że pod epilogiem znajdziesz 200 kom Skoro te ostatniego 5-6 rozdziałów dodawałaś co miesiąc/dwa . Tak tak pewnie powiesz że miałaś swoje sprawy, wypadki jakieś, urodziny córkibabcipsasąsiada. Słonko ty moje inni mogą w to wierzyć ja nie prawda jest taka że poprostu ci się nie chciało -a nie wszyscy są tak cierpliwi jak ja czy te 30-40 osób wyżej które zostały do końca. Jeśli chcesz mieć ponad 200 kom przy epilogach to wejdź na blogi gdzie autorki regularnie wstawiają posty co tydzień, inni dają kom i nikt z niczym nie ma problemu. Więc podsumując kochana, jeśli chcesz mieć więcej fanów to niestety musisz przestać wymyślać i pisać regularnie bo masz talent i uwierz że dużo mogłabyś osiągnąć .
    Z poważaniem FANKA FL

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co i komu chcesz udowodnić tym komentarzem?
      Wystarczy sprawdzić częstotliwość dodawania pierwszych 13 rozdziałów FL. Jest się czego czepiać? Moim zdaniem nie... A potem autorka robiła co mogła by nas nie zawieść, pomimo zmagania się z zaburzeniami żywienia. Zakładam, że nie wiesz jak to jest, czego Ci wcale nie życzę, jednak myślę że powinnaś uszanować chorobę Fun.
      Odważyłam się z nią pisać na ten temat i ani na moment nie zwątpiłam w jej anoreksję. Akurat chęci na pisanie miała spore, ale nie była do tego zdolna fizycznie. Nie chcę przedstawiać jej w złym świetle, bo piszę to w jej obronie.
      Poza tym, nie dziwię się że odczuwa niedosyt w związku z komentarzami. Ludzi naprawdę było więcej niż teraz, nie wspominając o obserwujących, których z tego co widzę przybywa, a komentarzy brak. :/
      W sumie szkoda. Teraz wszystko leży w rękach autorki, którą serdecznie pozdrawiam! xoxo
      ~Fairy

      Usuń
    2. Kochana ja również nigdy nie zwątpiłam w chorobę czy bójną wyobraźnie Fun. I powiem jedno akurat z anoreksją miałam duże doświadczenie i uwierz mi że w takim stanie kiedy leżysz w szpitalu pod kroplówką, dosłownie czujesz jak uchodzi z cb cała siła i nie możesz nawet samodzielnie się napić to masz głęboko w poważaniu takie błachostki. To śmieszne jak ktoś robi z sb "pokrzywdzonego przez los człowieka". I na koniec dodam że z takich żeczy jak naprawdę poważne choroby lub z tragedii rodzinnych się nie żartuje - zrozumieją te osoby które naprawdę dotknęła ta choroba.
      Z wyrazami szacunku do autorki (FUN) ~fanka FL

      Usuń
  32. Cóż coraz częściej usuwają mi sie jakimś cudem zakładki które robiłam sobie na blogach ... W razie czego gdybym nie pamiętała adresu tego bloga a pojawiła by sie 2 cześć tego bloga to prosze powiadom mnie jakkolwiek !!! Na Twitterze @Vejtaszewska na gg 48520031 lub na Google + hangout czy jakoś tak ! Dziękuje i pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  33. Jej, właśnie skończyłam czytać całe opowiadanie. Połknełam je w zaledwie pare dni i zmotywowałaś mnie do pisania po praktycznie 2 letniej przerwie! Proszę Cie,Fun. Nie przestawaj pisać. Tak jak napisała jedna z czytelniczek - To normalne, że ilość komentarzy i wejść spadła ze względu na częstotliwość rozdziałów. Nie wiem czy dziękować Ci za przygodę z Justinem i Carter czy czekać na kolejną cześć. Ja i tak będę Tobie wierna, bo piszesz rewelacyjnie. Opowiadanie nie jest przesłodzone, a postacie są bardzo realistyczne. Fakt faktem brakowało mi więcej "romantycznych" scen z głównymi postaciami. Ale myślę, że to też ma swój urok bo większość autorek opowiadań zdecydowanie przesładzają opowiadania i robią z Justina ideał. Podziwiam Cię również za to, że nie zapomniałaś polskiego. Sama mieszkam za granicą a zapominam najprostszych słów, haha. :) Obyś wyszła z anoreksji póki jest czas. Człowiek jak się pokaleczy to rany się zagoją, ale blizny zawsze pozostają. Uwierz - wiem o czym mówię. No cóż... Życzę Ci weny i powodzenia na studiach!

    OdpowiedzUsuń
  34. Mam nadzieję, że jednak wrócisz do tego opowiadania :) Bardzo przyjemnie się czytało :D Zaglądam tu średnio co 3 dni i mam nadzieję, że coś napiszesz ;) pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wrócę... Póki co termin powrotu przewiduję na połowę maja 2015. Wiem, że długo, ale mam do załatwienia parę spraw, a dopiero potem czas na przyjemności. Więcej info będzie pojawiać się na moim tt @storytellerfun

      Usuń
  35. świetny blog! <3
    http://art-of-killing.blogspot.com/ zapraszam na moje nowe ff z Justinem Bieberem:)‎
    dołączyłam do Twoich obserwatorów, liczę na to samo:)

    OdpowiedzUsuń
  36. Właśnie skończyłam czytać to opowiadanie po raz trzeci :-) Uwielbiam to i mega cieszę się, że wrócisz! <3<3<3

    OdpowiedzUsuń